Spotkali się jak zawsze, w parku na ławce. On już czekał na nią, twarz miał schowaną w ręce, ona wiedziała co chce powiedzieć. Była przygotowana na to psychicznie, ale czy dobrze? Podeszła do niego, głowę spuściła po mimo że wyznawała twardą zasadę.. Stali w milczeniu, w końcu powiedział:
- Renesme, chyba wiesz co chce Ci powiedzieć. Nie chce tego przedłużać, ani Cię dłużej ranić. Ja wiem i ty wiesz że to nie ma sensu, byłem z tobą i nie zrywałem bo nie chciałem by było Ci przykro..
- A jak mówiłeś że kochasz, że jesteś mój na zawsze? - Zapytała ze łzami w oczach
- Mówiłem to żeby Ci nie było przykro. Wybacz ale już mam dosyć udawania, byłem z Tobą bo mi się tylko podobałaś. Teraz tylko mówię Ci że to koniec, nara. - Powiedział to i odszedł, bez słowa, odszedł tak szybko jak przyszedł. Po nim zostały jej tylko łzy i wspomnienia że on tu był kiedyś ale już go nie ma, została sama znowu..
Zastanów się jeśli mówisz że kochasz, być może potem okaże się że osoba której to mówisz na prawdę Ci kocha a ty robisz jej tylko zbędne nadzieję.
Lubie to :3
OdpowiedzUsuń